W ramach wydarzenia „Dzień Rodzin Osiemnastki” w Parku Wiśniowy Sad w Krakowie (między os. Kolorowym a Spółdzielczym) w dniu 29 września 2018 r., zorganizowanego przez Radę Dzielnicy XVIII Nowa Huta i Ośrodek Kultury im. K.C. Norwida, wykonywaliśmy portrety z użyciem monidła oraz poprowadziliśmy warsztaty fotograficzne „Rodzinna sesja foto” w zbudowanym na tę okoliczność mobilnym studio fotograficznym.

W obu modułach nawiązaliśmy do pracy „wędrownych” fotografów podróżujących ze swoim warsztatem z miasta do miasta, dysponując tłami, które imitowały piękne pejzaże, czy wnętrza stylowych kamienic. Dla uczestników imprezy „Dzień rodzin osiemnastki” przygotowaliśmy ręcznie wykonane monidło przedstawiające parę siedzącą na ławce w alei różanej - nawiązanie do słynnej alei Róż na terenie Dzielnicy XVIII Nowa Huta. Monidło zostało tak przygotowane, aby osoby chcące się sfotografować wkładały swoje szacowne głowy w otwory a cała reszta przedstawiała rysunek. Zdjęcia były wykonywane dwojako - profesjonalnym sprzętem fotograficznym oraz smartfonami uczestników akcji, którzy natychmiast publikowali zdjęcia z oznaczeniem wydarzenia - tworząc wirtualną galerię, której przyświecało hasło Loesje: „Kopiernik nie po to ruszył ziemię, byśmy teraz stali w miejscu”. Zachęcaliśmy w ten sposób użytkowników mediów społecznościowych i Instagrama do aktywności. Galeria internetowa stanowiła dodatkową atrakcję i została przyjęta się z dużym entuzjazmem.

                                                                                                         wszystkie zdjęcia Małgorzata i Jerzy Karnasiewicz

Z kolei w rodzinnych sesjach zdjęciowych w mobilnym studio fotograficznym pokazaliśmy, jak w nieskomplikowany sposób, za pomocą dostępnych akcesoriów i strojów można stworzyć rodzajową scenkę, w której z przymrużeniem oka patrzymy na siebie i bliskich i na chwilę mamy odwagę stać się dowolną postacią. Dla uczestników sesji czekały różnego rodzaju nakrycia głowy: cylindry, brokatowe kapelusze, peruki oraz ekstrawaganckie krawaty, wąsy i okulary oraz wielkie misie - przytulanki wydziergane na szydełku. W przeciwieństwie do poważnych portretów grupowych z początku fotografii, gdzie największą trudnością było stanie lub siedzenie nieruchomo przez kilka minut (a musimy wiedzieć, iż pierwszym na świecie sportretowanym człowiekiem był Polak Jan Warabowski, który był przyjacielem Daguerre’a i zgodził się w 1838 r. pozować przez pół godziny w absolutnym bezruchu), osoby fotografowane mogły całkiem nieskrępowanie przybierać dobrowolne pozy. Dla historycznego wtrętu, dodajmy, że w dawnym atelier dla ułatwienia wykonania zdjęcia stosowano wymyślne podpórki, wyglądające jak… narzędzia chirurgiczne. Współczesna technika fotograficzna i oświetleniowa pozwala na nieograniczone możliwości i daje przy tym dużo frajdy. Jedno się nie zmieniło, czyli rola pozera. Do obowiązków tego należało ustawienie modela w odpowiedniej pozycji, np.: pokazanie mu jak ułożyć dłonie, w którą stronę skierować wzrok, jak się uśmiechnąć czy w jaki sposób usiąść na fotelu. Pozer układał również fałdy wizytowej sukni żeby dobrze prezentowały się na modelce, poprawiał włosy i biżuterię. Do jego zadań należało również dobranie odpowiedniego oświetlenia w atelier, ale też zabawianie miłą rozmową, aby na twarzy modela nie pojawił się wyraz nudy czy zniecierpliwienia. W taką rolę wcieliła się Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz, która zachęcała do udziału w sesji, doradzała w wyborze elementów stroju i doprowadzała do gotowego już studia mobilnego, a następnie sugerowała ustawienie, dając oczywiście pole manewru, gdy trafił się ktoś z zadatkami aktora, aktorki.

 

 

 

Z mobilnego studia bardzo chętnie korzystali rodzice ze swoimi z bardzo małymi dziećmi, które rozpromieniały się na widok sympatycznych przytulanek - misiów, dziadkowie z wnukami i wnuczkami - odważnie eksperymentowali z perukami i śmiesznymi okularami. Na koniec wypada podziękować wszystkim uczestnikom i uczestniczkom fotograficznej zabawy i pogratulować odwagi stania przed wielkim obiektywem i parasolkami (nie od deszczu) z przenośnymi lampami błyskowymi. Radość, zadowolenie, dobre humory, szczęście - to wszystko udało się zarejestrować na plikach JPG. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                                                                                                  wszystkie zdjęcia Małgorzata i Jerzy Karnasiewicz

Dla spragnionych wiedzy

Przy robieniu zdjęć portretowych wykorzystywano różnego rodzaju akcesoria, przedmioty artystyczne czy codziennego użytku.  Wyposażenie atelier stanowiły m.in: krzesła i fotele, balustradki, huśtawki, stoliki, świeczniki, wazony z sztucznymi kwiatami czy ozdobne tureckie kanapy, tzw. otomany. Służyły poprawieniu wyglądu sylwetki modela, wyeksponowaniu jego najkorzystniejszych walorów ale też nierzadko odnosiły się do wykonywanego zawodu osoby fotografowanej, jej upodobań czy przyzwyczajeń. Za fotografowanymi postaciami rozwieszano ekrany fotograficzne. Były to najczęściej płótna z namalowanymi  widokami krajobrazów górskich, ogrodowych altan, grot, antycznych kolumn, galeryjek, wnętrz mieszkalnych itp. W zależności od wieku, pozycji społecznej, płci czy też zajmowanego stanowiska fotografowane osoby wyposażano w różne atrybuty. Młode kobiety ubrane zwykle w długie, ciemnie suknie wizytowe, uwieczniano na zdjęciach m.in. z książką, wachlarzem lub kwiatami. Mężczyzn w ciemnych, eleganckich garniturach czy surdutach, upamiętniano m.in. pochylonych nad gazetą, trzymających cylinder, wspartych na lasce, z papierosem lub cygarem w ręku. Dzieci (najczęściej w białych strojach), fotografowano z ulubionymi zabawkami, sadzano na drewnianym koniku, młodsze kładziono na futrze.

Okazji do zrobienia zdjęcia w atelier zakładu fotograficznego było wiele. Najbardziej popularne były niedużego formatu,  indywidualne portrety fotograficzne robione „na pamiątkę”, które można było zabrać w podróż czy podarować bliskiej osobie. Często na rewersach pisano odręczne dedykacje np.: „W dowód sympatii na pamiątkę ofiaruję swoją podobiznę p: Wandzi, Janka J.” Fotografowano się m.in. z najlepszym kolegą ze szkoły, ukochanym dziadkiem czy bratem, z rodzicami, w wojskowym mundurze czy szkolnym uniformie. U zawodowego fotografa wykonywano również grupowe zdjęcia rodzinne będące ponadczasową pamiątką dla następnych pokoleń. Dziś głównie fotografujemy, by pochwalić się rodzinie i znajomym, gdzie jesteśmy, co robimy. Nie potrzebujemy już odbitek na szlachetnym papierze w pięknych ozdobnych ramach - wystarczy plik w formacie JPG, który błyskawicznie możemy umieścić na profilu w mediach społecznościowych lub na stronie internetowej.