Copyright
Grudzień 2023 r.
W listopadzie i grudniu Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz była odpowiedzialna za realizację sesji fotograficznych w projekcie „Ubrania w Hucie”, który realizowała Fundacja Kultura i Miejsce. W ramach zadania powstał przewodnik z myślą o tych mieszkańcach i mieszkankach XVIII Dzielnicy Nowa Huta, którzy wolą ubrania wymienić/szyć/przerabiać niż kupować i widzą swoją szafę w kontekście planety.
Link do przewodnika i więcej informacji o projekcie znajdziecie na stronie: https://tinyurl.com/4md5znae
Projekt został realizowany przez Fundację Kultura i Miejsce w ramach Małych Grantów z Referatu ds. Rewitalizacji w Krakowie.
Wszystkie osoby wyraziły zgodę na publikację wizerunku oraz podanie imion i nazwisk na potrzeby publikacji na profilu Ubrania w Hucie oraz w przewodniku o tej samej nazwie.
Projekt wzbogaca współczesne badania nad tożsamością dziedzictwa Kresów i Nowej Huty, która choć liczy zaledwie 70 lat, należy do najbardziej wyrazistych i bogatych semantycznie przestrzeni Krakowa. Jej pierwszą tkanką społeczną, byli obywatele dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, którzy wnieśli w nią swoją wiedzę, doświadczenie i osiągnięcia. Projekt ten, polegający na wydobyciu materiałów z dostępnych źródeł, w szczególności z archiwów państwowych i prywatnych z okresu II RP i PRL dotyczących inż. arch. Bolesława Tatarynowicza, przeprowadzeniu badań, następnie digitalizacji dok. i ich upowszechnianiu, oprócz wartości edukacyjnej posiada walory w postaci uporządkowania rozproszonego dziedzictwa kulturowego. W ramach projektu opracuję pięć rozdziałów (teksty+zdjęcia), które będą dostępne na mojej stronie i publikowane od czerwca do sierpnia br.
XIII Międzynarodowy Dzień Archiwów (9 czerwca br. ) świętuję publikacją pierwszego rozdziału z projektu "Polesie Zachodnie - Wilno - Wojna - Elbląg - Nowa Huta - inż. arch. Bolesław Tatarynowicz (1902-1981)". Materiały do publikacji zebrałem dzięki życzliwości pracowników i pracownic archiwów w Polsce i na Litwie. Archiwa Państwowe, Archiwum Narodowe w Krakowie, Archiwum Państwowe w Warszawie, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Wojskowe Biuro Historyczne, Politechnika Gdańska, Lietuvos centrinis valstybės archyvas - Lithuanian central state archives.
Zapraszam do pasjonującej lektury.
Wstęp - ( więcej )
Rozdział 1. Dzieciństwo, młodość - Polesie Zachodnie w II RP - ( więcej )
Eksplorując przestrzenie, zarówno zurbanizowane, jak i odludne, postanowiłam dokumentować resztki ludzkiej obecności, czyli śmieci. Są one nieocenionym źródłem wiedzy o nas samych, na ich postawie możemy dużo powiedzieć o poziomie i jakości naszego życia, jak również o mentalności „wyrzucaczy”.
Album XXI "Kompozycje śmieciowe" - Zofia Karnasiewicz
„Dziewczyna z Leicą” -- W niedzielę 5 sierpnia 2012 roku przyjechałem do Muzeum Narodowego w Krakowie na godzinę 12.00 – na specjalne zwiedzanie z kuratorką – Magdaleną Czubińską wystawy „Aleksander Rodczenko REWOLUCJA W FOTOGRAFII”.
W związku z pandemią koronawirusa młodzi są w obowiązku kontaktować się ze swoimi rodzicami, dziadkami, by seniorzy mieli pewność, że mają wsparcie. Ja Jerzy do mojej babci Warwary nie mogę zadzwonić, ale mogę ją przywołać we wspomnieniach.
„Opowieść tej tak prawdziwą jak wiosna i tak pełną radosnych uśmiechów jak dzień, muszę z serdecznym żalem serca rozpocząć wspomnieniem zdarzeń bolesnych i smutnych. To co zdarzyło się przed rozpoczęciem naszej niezwykłej historii było nocą, smutkiem i śmiertelną przygodą, ponieważ serce moje drży jeszcze na wspomnienie tego, co się stało, opowiem krótko o wszystkim”.
Puck, 2007 r., foto Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz
O Jarosławcu krąży legenda, która niezbyt chlubnie świadczy o jego mieszkańcach. Otóż dawno temu z Rugii do Gdańska płynął trzymasztowy żaglowiec z najróżniejszymi towarami. Kiedy o zmierzchu nadciągnęła burza, załoga straciła orientację. Próbując uniknąć rozbicia o klifowe wybrzeże, statek skierował się na zachód, gdzie załoga dostrzegła zbawcze, jak się wydawało światło. Było to wielkie ognisko rozpalone przez mieszkańców Jarosławca. Jednak nie była to pomoc, której tak bardzo potrzebowali żeglarze. Ogień sprowadził statek na mieliznę i wszyscy marynarze utonęli, a sprytni mieszkańcy zabrali następnego dnia z wraku bogate łupy. Mieszkańcy Jarosławia nie zostali przykładnie ukarani, gdyż według historyków takie przypadki nie były czymś odosobnionym. Główną atrakcją Jarosławca, obok latarni morskiej, jest malownicze wybrzeże klifowe. Gdy w 1842 r. przeprowadzono badania okazało się, że morze „zjada” średnio 55 cm klifu. Dlatego wybudowano betonową opaskę wzdłuż brzegu. W latach 80. XX w. rozbudowano ten system ochronny, zrzucono głazy i gwiazdobloki, dzięki czemu morze nie wdziera się w głąb lądu. W czasach PRL-u Jarosławiec należał do tych miejscowości, do których przyjeżdżało się na zorganizowane wczasy do dużych ośrodków wypoczynkowych. Po chałupach rybackich nie pozostało ani śladu. Po sezonie, gdy z głównych ulic znikają już turyści, hula tu tylko wiatr i jedynie od czasu do czasu przemyka grupa dzieci z zielonej szkoły.
Jarosławiec, 2007 r., foto Jerzy Karnasiewicz
Ta wystawa to wybór zdjęć sepiowanych będących częścią projektu „Polska i Polacy na przełomie wieków” - pokazywaliśmy je we wschodniej i środkowej Ukrainie w dwunastu miastach przy współpracy oraz wsparciu finansowym Placówek Konsularnych RP i Ambasady Rzeczpospolitej Polski w Kijowie w latach 2008-2019 r.
Nasze fotografowanie morza zaczęło się w 1999 r. od wyprawy fotograficznej do Pucka. Kolejne wyjazdy między 2000 a 2001 r. realizowaliśmy już z naszą Zosią, w znanych portach; rybackich, jachtowych, żeglugi wielkiej, m.in.: we Władysławowie, Pucku, Szczecinie, a za przewodnika po Zatoce Puckiej mieliśmy Romana Drzeżdżona - kaszubskiego pisarza, poetę, satyryka i publicystę, pracownika Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko -Pomorskiej w Wejherowie.
Jesienią 2004 r., pokonaliśmy samochodem z naszym tatą, dziadkiem, teściem Adamem, blisko 150 kilometrów, od Mielna do Świnoujścia (zachodnia cześć wybrzeża polskiego Bałtyku). Zaglądaliśmy do każdej miejscowości, a dalej już piechotą wędrowaliśmy plażą, fotografując rozmaite elementy pejzażu: falochrony, fragmenty mola, konstrukcje i oczywiście kutry, bez których trudno wyobrazić sobie w ogóle nadmorski pejzaż. W większości znajdowaliśmy przycupnięte na plaży kutry (tam, gdzie kiedyś była przystań rybacka) w opłakanym stanie; przeżarte na wskroś rdzą, zdewastowane, albo też takie, na których pozostawiono dowody miłości, rysunki, graffiti. Ostatnią część zrealizowaliśmy na terenie Słowińskiego Parku Narodowego w 2007 r.
Małgorzata i Jerzy Karnasiewiczowie